Fanfiction
Tytuł: Bez ostrzeżenia
Część: III
Fandom: Shadowhunters
Gatunek: komedia
*
W drodze powrotnej do Instytutu
niewiele rozmawiali, ale panująca między nimi cisza nie była w
żadnym stopniu niekomfortowa. Potrzebowali jej aby przemyśleć
wszystko, co wydarzyło się do tej pory i poniekąd także po to, by
móc oswoić się z wymuszoną obecną sytuacją potrzebą zachowania
dystansu. Patrząc na to z boku, dochodziło się do oczywistego
wniosku, że wszystko to było niewątpliwie łatwiejsze dla Clary
niż dla Jace'a, który musiał pamiętać, że w ciele jego
przyrodniej siostry znajduje się nie kto inny, jak jego dziewczyna.
Nie chciał przecież powiedzieć czegoś niewłaściwego i powoli
kopać pod sobą dołka. Należało jednak przyznać, że jak na tak
szaloną sytuację, radził sobie z tym całkiem nieźle, a
przynajmniej takie stwarzał pozory.
- Cały czas się zastanawiam, dlaczego
spotkało to akurat was. - chłopak przerwał ciszę, kiedy
przekroczyli próg Instytutu. - Mnie to nie dotknęło, innych z
tego, co zauważyłem również nie. Zresztą nawet teraz jest
spokojnie, a gdyby nagle wszyscy zamienili się ciałami, zapanowałby
chaos. - machnął ręką w stronę zajętych swoimi sprawami Nocnych
Łowców. - Przyszło mi nawet do głowy, że może to mieć coś
wspólnego z Magnusem. Wiesz, Alec z nim chodzi, Isabelle uwielbia z
nim plotkować, ciebie naprawdę lubi. To miałoby sens. Mnie
toleruje, ale do jakiejkolwiek bliskości nam daleko.
- Zawsze to jakaś teoria, prawda? -
Clary starała się go poprzeć, chociaż sama nie była do końca
przekonana. Dobrze, może tylko oni ucierpieli w taki, a nie inny
sposób z powodu burzy, ale wątpiła, żeby Magnus miał znajdować
się w centrum wszystkiego. Nawet jeśli bardzo by mu to schlebiało.
Jace poprowadził ją do jednego z
wolnych xpadów w możliwie odległym kącie i zaczął przesuwać
palcem po gładkiej powierzchni, uruchamiając odpowiednie aplikacje
i wchodząc w foldery, które ich interesowały.
- Siadaj, to potrwa. - rzucił
wskazując krzesło, a sam zajął to, które stało za nim. - Dobra,
ty przejrzysz te pliki, ja zajmę się kolejnymi. - podsunął
dziewczynie urządzenie i rozpoczął pracę przy drugim. To naprawdę
mogło zająć całe wieki. Całe GB informacji o zmiennokształtnych
i co ciekawszych przypadkach, nie mniej o dziwnych przypadłościach,
chorobach i anomaliach w Świecie Cieni na przestrzeni wieków. Może
czas pomyśleć o wprowadzeniu zmian w archiwizacji?
- Hej, nie przysypiaj! - rozbawiony
Jace szturchnął siedzącą obok dziewczynę łokciem i roześmiał
się, kiedy podskoczyła wystraszona. - Isabelle nie będzie
szczęśliwa, kiedy się dowie, że śliniłaś się przez sen w jej
ciele.
- Nie śliniłam się! - oburzona Clary
zmierzyła Jace'a ostrym spojrzeniem.
- Wciąż masz mokrą brodę.
Dziewczyna pospiesznie starła wilgotny
ślad ze skóry i groźnie wpatrywała się w blondyna jakby chciała
rzucić mu w ten sposób wyzwanie.
- Już nic nie mówię! Zróbmy sobie
przerwę. Powoli zaczynam wątpić, czy cokolwiek znajdziemy.
- Może to pierwszy taki przypadek. -
odetchnęła z ulgą na myśl o chwili odpoczynku od bezustannego
wpatrywania się w tekst wyświetlony na xpadzie. - Magnus żyje od
wieków, ale nigdy o czymś podobnym nie słyszał, więc to wydaje
się prawdopodobne. Jace, jeśli to ma coś wspólnego z
Valentinem...
- Przeprowadzał eksperymenty na sobie,
Podziemnych, Przyziemnych, ale żeby na pogodzie? - w głosie
chłopaka słychać było nutę kpiny.
- Jesteś okropny! - skarciła go.
Zamknęła oczy odchylając się do tyłu i kiwając się na krześle
w jednostajnym, miarowym tempie.
Na początku naprawdę wierzyła, że
mogą coś znaleźć, ale teraz nie była już tego taka pewna. Może
to ślepy zaułek i mylą się co do wszystkiego? W świecie
Przyziemnych tyle się słyszy o zmianach klimatycznych, więc
dlaczego nie miałyby oddziaływać na Świat Cieni?
- Uważam, że powinniśmy sprawdzić,
które wilkołaki mają problemy, a później zajrzeć do Simona.
Może to nam coś podpowie. Jeśli nie, nic nie stracimy.
- Wolisz działać niż siedzieć, co?
Urodzony z ciebie Nocny Łowca. - Jace posłał jej promienny,
szeroki uśmiech. - Idziemy!
Powiedzieć, że Clary z ulgą przyjęła
możliwość rozprostowania kości to za mało. Nie wiedziała jak to
możliwe, ale wydawało jej się, że boli ją dosłownie wszystko,
toteż miała wrażenie, że gdyby zaoferowano jej taką możliwość,
nigdy więcej nie chciałaby usiąść. Wolała zmusić ciało do
wysiłku, ponieważ wiedziała, że w ostateczności wiąże się z
tym także rozkosz opadającego napięcia oraz słodycz późniejszego
relaksu. A może po prostu chodziło o to, że posiadała teraz ciało
Isabelle, które nawykło do ruchu? Na pewno było w stanie dotrzymać
kroku Jace'owi bez najmniejszego wysiłku, a to stanowiło dla Clary
pewną nowość.
Blondyn aktywował runę
niewidzialności i podał dziewczynie stelę aby zrobiła to samo.
Musieli jakoś dostać się do Jadeitowego Wilka, jeśli chcieli
bliżej przyjrzeć się sytuacji wilkołaków, a podróż metrem na
gapę była najlepszym rozwiązaniem. Robili to dla większego dobra,
byli więc usprawiedliwieni!
Niewidzialność miała jednak swoje
dobre i złe strony, a do złych z pewnością zaliczał się fakt,
że zwierzęta reagowały na to w bardzo nieprzewidywalny sposób.
Jace przekonał się o tym, kiedy z początku wściekle ujadający
pudel ostatecznie postanowił na niego nasikać. Clary musiała
włożyć wiele wysiłku i energii w to, aby powstrzymać chłopaka
przed przykładnym ukaraniem psa, co mogło wiązać się nawet z
najbrutalniejszym scenariuszem. Na szczęście właścicielka pudla
była zmuszona oddalić się ze swoim pupilem, co uchroniło
zwierzaka przed zemstą Nocnego Łowcy.
Sama podróż metrem była na tyle
bezproblemowa, że w ogóle nie zapadała w pamięć. Później
czekał ich jeszcze tylko spacer przez doki i w końcu dotarli na
miejsce. Już z pewnej odległości widać było, że coś jest nie
tak. Na drzwiach do restauracji odbite były dwa osmolone ślady
dłoni, okno zostało wybite, a ze środka dochodziło wycie i
trzaski. Przerażona tym faktem Clary ile sił w nogach pognała w
stronę budynku.
- Luke?! - zawołała pchnąwszy drzwi
wejściowe i zatrzymała się w progu. - Och. - westchnęła patrząc
na naelektryzowane kłębki futra, między którymi przeskakiwały
drobne elektryczne błyskawice.
- Ooo! - w głosie Jace'a dało się
usłyszeć słabo skrywane rozbawienie, a po chwili chłopak po
prostu wybuchnął śmiechem tak głośnym, że zwrócił na siebie
uwagę wszystkich „napuszonych” wilkołaków w Jadeitowym Wilku.
Zawarczały na niego, ale żaden nie ruszył się z miejsca.
Wystarczyło, że któryś z nich przypadkowo zbliżył się do
innego o krok, a ich naelektryzowane ciała momentalnie reagowały
posyłając w obie strony wiązkę wyładowań elektrycznych.
- Luke?! - zawołała ponownie Clary,
patrząc intensywnie w głąb restauracji. Miała nadzieję, że
mężczyzna wciąż jest w środku ze swoją watahą i odpowie na jej
wołanie.
- O co chodzi? - alfa wyszedł z
zaplecza ostrożnie przemieszczając się między swoimi wilkołakami,
co sprawiło, że dziewczyna odczuła niewyobrażalną ulgę. - Gdzie
Clary? Chyba nic jej się nie stało? - jego głos stał się nagle
niepewny, kiedy zobaczył dwójkę Nocnych Łowców, ale nigdzie nie
dostrzegł rudowłosej.
- Yy, aaa, no tak. - Isabelle
zająknęła się. - Cóż, to długa i skomplikowana historia. To ja
Luke, Clary. - spojrzała mężczyźnie prosto w oczy. - Jace jest
sobą, ale Alec jest w moim ciele, Isabelle w ciele Magnusa, a Magnus
w Alecu. - wyjaśniła szybko, mając nadzieję, że zostanie dobrze
zrozumiana. Niestety, sądząc po minie Luke'a, nie do końca
pojmował, co właśnie usłyszał. - Zamieniliśmy się ciałami,
tak jak wy... jak wy jesteście naładowani elektrycznie. - zawahała
się nie wiedząc, jak powinna określić to, co stało się z
wilkołakami. Nie mogliśmy niczego znaleźć w archiwach Instytutu,
więc postanowiliśmy przynajmniej sprawdzić, co dokładnie się
dzieje. Tobie nic nie jest? - zapytała z troską.
- Nie to, co im. - skinął głową w
stronę przypominających puchate owce wilków. - Ja i Alaric... -
Luke westchnął ciężko. - Wylinieliśmy.
- Co?!
- No wiesz, kiedy zwierzęta tracą
sierść...
- Wiem co to znaczy! - przerwała mu
zirytowana dziewczyna. - Po prostu nie mogę uwierzyć w to, co
mówisz.
Za plecami Clary znowu było słychać
wybuchającego śmiechem Jace'a, który z trudem stał na nogach.
Dziewczyna przewróciła oczyma ignorując go.
- Jak to się stało? - zapytała.
Kolejny wilk zawył, kiedy jasna
błyskawica przeskoczyła między nim, a inną „kulką sierści”.
- Wyjdźmy na zewnątrz i opowiem ci
wszystko. - zaproponował Luke i zmierzył rozbawionego Jace'a, który
właśnie z trudem łapał powietrze, ostrym, pełnym wyrzutu
spojrzeniem. - Rano nic nie wskazywało na żadne problemy, ale kiedy
na moim progu pojawił się jeden z moich dotkniętych tym... tym
czymś wilkołaków, wiedziałem, że nie jest dobrze. Skoro
przyszedł do mnie w takiej formie, to znaczyło, że nie był w
stanie wrócić do ludzkiej. Myślałem, że to odosobniony
przypadek, ale kiedy przyprowadził mnie tutaj zrozumiałem, że to
coś większego. Niemal cała wataha zebrała się w Jadeitowym
Wilku. Brakowało tylko Alarica, więc zadzwoniłem do niego i z ulgą
stwierdziłem, że tak jak i mnie, nic mu nie jest. Jak bardzo się
myliłem dowiedziałem się dopiero, kiedy pojawił się tutaj
przemieniony. Wyglądał koszmarnie, ale był w stanie wrócić do
swojej ludzkiej formy bez problemu. To on nakłonił mnie do tego
żebym sprawdził, czy nie spotkało mnie to samo i cóż, nie
spodobało mi się to, co odkryłem.
W zamian za jego historię, Clary
streściła mu swoją. Niestety, Luke również nie słyszał nigdy o
podobnym przypadku, ale przynajmniej zapewnił ją, że i dla
wilkołaków ich obecna sytuacja jest nowością. Tym samym wydawali
się być o krok do przodu, ponieważ teoria wysnuta przez dziewczynę
powoli zaczynała się umacniać. Jeśli wampiry również nie miały
pojęcia, co je spotkało, pozostaną tylko czarownicy, z którymi
Magnus na pewno zdążył się już skontaktować.
Tylko czy w tym przypadku Clary
naprawdę chciała mieć rację?
*
Od zewnątrz hotel Dumort wydawał się
bardziej ponury niż zwykle. Ogromny, znajdujący się w bezustannej
„przebudowie” budynek sprawiał wrażenie innego, odmienionego, a
przynajmniej był taki, kiedy uważne oko skanowało go kawałek po
kawałku. Clary z całą pewnością należała do osób zwracających
uwagę na najmniejsze nawet szczegóły, toteż stojąc jeszcze na
ulicy, bez większego problemu zdołała wyłapać zmianę, jaka
zaszła w hotelu od jej ostatniej wizyty.
- Zasłonili okna. - rzuciła zanim w
ogóle zdążyła dobrze o tym pomyśleć.
- Magnus coś chyba o tym wspominał. -
mruknął nieufnie Jace. - Nie słuchałem szczególnie uważnie, ale
coś tam chyba było o świeceniu.
- Nie słuchałeś? - dziewczyna
spojrzała na niego zaskoczona.
- Nawet ja bywam rozkojarzony, kiedy
wszystko zaczyna się tak gmatwać, dobra? - rzucił z nutą goryczy.
- Lepiej wejdźmy do środka bo czuję się co najmniej dziwnie
stojąc tak pod oknami budynku, w którym mieszka twój wampirzy
przyjaciel.
- Myślisz, że weźmie cię za
stalkera lub cichego wielbiciela?
- To Simon. - powiedział z naciskiem,
jakby samo imię młodego wampira wystarczało za odpowiedź.
I najprawdopodobniej tak właśnie
było, jako że Simon Lewis należał do osób, które z czystym
sumieniem można było określić słowami „fangirl” i „nerd”,
zaś jego umysł bezsprzecznie pracował inaczej niż umysły całej
reszty społeczeństwa.
Clary skinęła śliczną główką
Isabelle i poprowadziła Jace'a do wejścia do hotelu. Z powodu
zasłoniętych ciężkimi, grubymi kotarami okien, wnętrze było
skąpane w ciemności, którą po chwili przegonił odrobinę blask
świecącego kamienia, który chłopak trzymał w dłoni.
- Nie są zbyt gościnni. - zażartował,
co Clary przyjęła ciężkim westchnieniem. - Nie żebym tu często
bywał, ale wydaje się, że nikogo tutaj nie ma.
- Niemożliwe, Simon na pewno
powiedziałby mi o planach przeniesienia się gdzie indziej nawet
jeśli na krótki czas.
- Może zmienili zdanie i postanowili
się go jednak pozbyć. Za co?! - syknął, kiedy dziewczyna uderzyła
go w ramię.
- Wiesz doskonale za co! - prychnęła.
- Tam się świeci. - wskazała nikły blask niknący za zakrętem
korytarza i podążyła w tamtym kierunku.
Jace szybko dogonił dziewczynę i
schował świecący kamień do kieszeni, kiedy byli wystarczająco
blisko jedynego jasnego punktu, jaki do tej pory mieli okazję
dostrzec wewnątrz hotelu. Ku ich zaskoczeniu, nie było
najmniejszych nawet wątpliwości, że blask, który dostrzegli miał
kształt człowieka. Zupełnie jakby wymalowano go luminescencyjną
farbą, pomyślała Clary. Mimo początkowego zaskoczenia, bez
większego trudu rozpoznała zarys sylwetki przyjaciela, co odbiło
się na jej twarzy kolejną pełną niedowierzania miną.
- Simon? - wydusiła z siebie.
Słysząc wypowiedziane cicho imię,
świecąca postać odwróciła się w jej stronę.
- Isabelle? Jace?
To naprawdę był Simon!
- Na Anioła! - Jace wybuchnął
śmiechem niemal w taki sam niepohamowany sposób, jak podczas wizyty
w Jadeitowym Wilku.
- Simon, ty świecisz! Wyglądasz jak
Edw...
- Nie kończ! - przerwał jej ostro
młody wampir. - Nie wiedziałem, że Nocni Łowcy oglądają tak
słabe filmy...
- Simon, to ja, Clary! - dziewczyna nie
wytrzymała. - Przez burzę zamieniliśmy się ciałami. Ja,
Isabelle, Alec i Magnus.
Oczy wampira stały się naprawdę
ogromne, kiedy tak wpatrywał się w przyjaciółkę. Widać było,
że początkowo poddawał w wątpliwość słowa dziewczyny, ale po
chwilowym zastanowieniu najwyraźniej uznał to za prawdopodobne.
- Nie pytaj o nic. - poprosiła. -
Wróćmy do tematu tego, że... no wiesz.
- Świecę? - te słowa nagrodził
kolejny głośny wybuch Jace'a, który musiał oprzeć się o ścianę
żeby nie upaść.
- Tak. - dziewczyna przewróciła
oczyma kolejny raz tego dnia, planując zignorować wesołość
swojego chłopaka.
- Wszyscy świecimy. - rzucił ciężko
Simon. - Nawet Raphael, a wierz mi, że nie ma nic gorszego niż
sfrustrowany, wściekły i upokorzony Raphael. Zresztą, chyba
pamiętasz jaki był kochający i czuły, kiedy uwolniliśmy Camille.
Teraz jest jeszcze gorzej, bo zamiast tylko na nas, wścieka się na
cały świat. Gdyby mógł, zabiłby każdego, kto wejdzie mu w drogę
i jeszcze kilka osób, których po prostu nie lubi. Na tej liście
znajduję się bardzo wysoko, więc...
- A kto się na niej nie znajduje? -
Jace zdążył się już uspokoić, chociaż jego ciało nadal drżało
momentami od nowych napływów wesołości, które powstrzymywał
najlepiej jak potrafił. - Musimy z nim porozmawiać.
- Nie będzie zadowolony. Wątpię żeby
w ogóle chciał kogokolwiek widzieć.
- Nie ma wyjścia, chcemy się
dowiedzieć, jak to wszystko odwrócić i on może nam w tym pomóc.
- Clary spojrzała błagalnie na przyjaciela.
- Dobrze, dajcie mi chwilę. Spróbuję
z nim porozmawiać, chociaż pamiętam aż nazbyt dobrze, jak
skończyła się ostatnia taka rozmowa między nami.
Komentarze były zbędne, jako że
Clary również przypominała sobie tamto zajście, chociaż bardzo
niechętnie powracała do niego pamięcią. Tak wiele się wtedy
wydarzyło, że wolała o tym po prostu zapomnieć. Skinęła więc
tylko głową w ramach niemego zapewnienia, że nie ruszą się z
miejsca czekając na jego powrót. Zresztą, nie miała najmniejszego
zamiaru kręcić się po hotelu po ciemku. Może i żaden wampir nie
mógł jej podejść niezauważony, w końcu z daleka rzuciłby się
jej w oczy, ale nie miała pewności, czy o coś się nie potknie lub
w coś nie uderzy, a użycie runy w takim wypadku byłoby tylko
marnotrawstwem.
Czekali więc cierpliwie, zaś Clary ze
spuszczoną głową wpatrywała się zamyślona w ciemność. O co
właściwie powinna zapytać Raphaela? Jeszcze niedawno była pewna,
że to doskonały pomysł, ale teraz zwątpiła we wszystko. Przecież
gdyby wampir wiedział cokolwiek na temat tego, co się wydarzyło,
na pewno poinformowałoby o tym Magnusa lub sam spróbowałby
poradzić sobie z niewygodnym problemem swojego klanu. Kto jak kto,
ale ten Nieumarły zależał do najbardziej dumnych osób, jakie
znała, więc proszenie o pomoc kogokolwiek na pewno nie leżało w
jego naturze.
- Raphael odmówił. - Simon zjawił
się z powrotem lotem błyskawicy, co w tym wypadku należało
odbierać w dosłownym znaczeniu tego określenia, jako że
przypominał świetlistą smugę, kiedy wykorzystując swoje wampirze
zdolności stanął u boku przyjaciółki. - Powiedział, że nie ma
najmniejszego nawet zamiaru z wami rozmawiać i jeśli go
zignorujecie, zabije was nawet jeśli miałaby to być ostatnia rzecz
jaką w życiu zrobi. Dodał też coś po hiszpańsku, ale moja
znajomość tego języka jest tak znikoma, że nie wiedziałbym nawet
gdyby rzucał mi w twarz wyzwiskami.
Clary wzięła głęboki oddech i
powoli wypuściła powietrze z płuc.
- Więc ty go zapytaj. Zapytaj, czy
słyszał kiedykolwiek o czymś podobnym, o anomaliach pogodowych,
które zakłóciły porządek Świata Cieni. Może wie lub przychodzi
mu do głowy coś, co mogłoby nam pomóc.
- Myślę, że to mogę zrobić. -
Simon uśmiechnął się do dziewczyny pokrzepiająco i zniknął w
mgnieniu oka.
- Nigdy nie sądziłem, że Simon
będzie moim „światełkiem w ciemności”, ale na Anioła, dziś
świeci jaśniej niż gwiazdy na niebie. - Jace zachichotał.
- Naprawdę nadal cię to bawi? - Clary
starała się zachować powagę i nie dać po sobie poznać, że
komentarz chłopaka przypadł jej do gustu.
- Nadal?! Ja nie dam mu żyć przez
najbliższe lata! - tego Jace był w stu procentach pewny. Nigdy nie
przepuściłby okazji żeby ponabijać się z Simona, a tym razem
miał ku temu niezaprzeczalne powody. Nie codziennie Dzieci Nocy
zamieniały się w chodzące żarówki!
- Jesteś okropny, ale to już ci chyba
dzisiaj mówiłam.
- Okropny, ale wciąż szalenie
przystojny.
- I jak zawsze skromny.
- Skromność jest przereklamowana i
stworzona dla tych, którzy nie mają światu nic szczególnego do
zaoferowania, a popatrz tylko na mnie. Powinienem być uznany za
boga. Wszystko we mnie jest perfekcyjne. Ale dosyć o mnie. Wraca
nasz świecidupek. - zakpił zadowolony z siebie blondyn, kiedy w
polu widzenia pojawiła się świetlista smuga, Simon.
- Przykro mi, ale Raphael powiedział,
że nigdy o czymś podobnym nie słyszał i dlatego zwrócił się po
pomoc do Magnusa. Podejrzewam, że nie słyszał też nigdy w życiu
o „Zmierzchu”, chociaż to osobiście uważam za plus. Nie
chciałbym tu mieszkać, gdyby wiedział o Edziu i jego wesołej
kompanii. Teraz jest wściekły, bo świeci, a gdyby dowiedział się
o obklejonym brokatem bardziej od Magnus pseudo-wampirze... Wybacz.
- przerwał, kiedy dostrzegł wymowne spojrzenie Clary, które
bezgłośnie kazało mu się zamknąć. - Poniosło mnie.
- Najwyraźniej.
- Skoro skończyłeś się już
podniecać czymś, o czym nie mam zielonego pojęcia, proponuję
żebyś odpowiedział na kilka pytań zamiast Raphaela. - Jace
skrzyżował ramiona na piersi intensywnie wpatrując się w
chłopaka. Czyżby był zazdrosny o to, jak dobrze on i Clary
potrafią się ze sobą dogadywać? A może chciał udawać
profesjonalistę żeby później tym mocniej uderzyć jawnymi
drwinami? - Co robiłeś, kiedy zacząłeś świecić? Z kim byłeś?
Ci robili inni, kiedy to się zaczęło?
- Nie za dużo tych pytań jak na jeden
raz? Dobra, nic nie mówiłem. - młody wampir wycofał się szybko,
kiedy Jace posłał mu jedno z TYCH spojrzeń, które świadczyły o
chęci mordu. - Prawdę mówiąc nie pamiętam zbyt dokładnie, jak
do tego doszło. Byłem tutaj, kiedy zaczęła się burza, ale nic
więcej nie mogę sobie przypomnieć. Wcześniej nawet się nad tym
nie zastanawiałem, chociaż teraz przyznaję, że to jest dosyć
dziwne. Jakby ktoś wymazał kilka godzin mojego życia. Nie żeby to
nie było możliwe, ale jestem wampirem, więc to chyba nie takie
proste, prawda?
Jace wzruszył ramionami.
- To wcale mnie nie pociesza. W każdym
razie ostatnie, co pamiętam to ulewa, błyski i grzmoty, a później
po prostu spojrzałem na swoje dłonie i zauważyłem, że świecą.
- Czy wszystkie wampiry to spotkało? -
Clary przyłączyła się do zadawania pytań.
- Nie. Przyznaję, że kilkoro z nas
nie świeci, ale podczas burzy nie było ich w hotelu. - nagle
uświadomił sobie to, co powiedział. - Sądzicie, że to przez ten
hotel?
- Ja nic nie sądzę, ale to może się
okazać cenną informacją dla Magnusa. - Jace zmarszczył brwi w
zamyśleniu. - Rozmawiałeś o tym z innymi?
- Musisz wiedzieć, że to dla nas w
pewnym sensie temat tabu. Jesteśmy tutaj uwięzieni, a gdybyśmy
spróbowali się tak pokazać w Świecie Cieni, stanowilibyśmy
atrakcję wieczoru. Nikt nie chce o tym rozmawiać, udajemy, że nic
się nie stało i unikamy nawet siebie nawzajem.
- Czyli nie przydasz nam się bardziej
niż do tej pory.
- Dzięki. - prychnął z rezygnacją
Simon.
- Nie ma za co. Izzy, idziemy! Tfu!
Clary! Clary, idziemy! - blondyn poprawił się szybko, a widząc
wlepione w siebie pytające spojrzenie wyjaśnił próbując być
cierpliwym. - Do Magnusa. Powiemy mu, że w archiwach nic nie
znaleźliśmy, ale ruszyliśmy w teren żeby wyciągnąć trochę
informacji od wilkołaków i wampirów. Nie musi wiedzieć
wszystkiego, więc nie przyznamy się, że machnęliśmy ręką na
przeglądanie archiwum w pół drogi. - rzucił Simonowi ostrzegawcze
spojrzenie mające zamknąć mu usta, gdyby jakimś sposobem przyszło
mu do głowy rozpowiadać wszystkim o tym, co właśnie usłyszał.
Wampir wydawał się niesamowicie zainteresowany sufitem, co było
gestem wymowniejszym niż jakiekolwiek słowa. Nie puści pary i nie
wyda ich małego sekretu.
Clary złapała przyjaciela za dłonie
i ścisnęła je mocno.
- Simon, proszę, trzymaj się z daleka
od kłopotów. Postaramy się jakoś odkręcić to, co się stało
żebyś znowu mógł wychodzić.
- Clary, nic się nie dzieje. - starał
się ją uspokoić, widząc, że naprawdę się o niego martwi. - Po
prostu świecę, to nie najgorsze, co mogło mi się przytrafić. Dam
sobie radę, a może nawet mi to przejdzie lub wyczerpią się temu
baterie. - posłał dziewczynie wesoły uśmiech. - Najważniejsze
żebyś odzyskała swoje ciało. Wprawdzie nie jest w najgorszych
rękach, ale nie jestem do końca przekonany, czy powierzanie go
komuś innemu jest dobrym pomysłem. Wiem, że nie miałaś wyjścia
i nikt nie pytał cię o zdanie, ale... Och, wiesz o co mi chodzi!
Dziewczyna roześmiała się i
przytuliła przyjaciela mocno.
- Oczywiście, że wiem. Daj znać,
jeśli przestaniesz razić w oczy.
- Tego możesz być pewna. Wykorzystam
każdą nadarzającą się okazję żeby zmyć ten głupi uśmieszek
z jego zakazanej gęby. - wskazał ruchem głowy na Jace'a.
- Światło mojego życia, ranisz moje
uczucia! - rzucił teatralnie blondyn.
- Nie zaczynaj ze mną, Nocny Łowco,
bo zrobię użytek z tego wątpliwego daru i wypalę ci oczy, a moja
jaśnie oświecona osoba będzie ostatnim, co zobaczysz. - wampir
starał się brzmieć poważnie i groźnie, ale zdradzało go
błyszczące, radosne spojrzenie.
Odprowadził przyjaciół do wyjścia
oświetlając im sobą drogę, ale zniknął zanim Jace otworzył
drzwi. Klan wampirów mieszkający w hotelu Dumort miał
wystarczająco dużo problemów i nie potrzebował nalotu nastolatków
utrzymujących, że widziały w nim ducha.
ciąg dalszy nastąpi
Witam,
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy przypadek, żadna ze stron nic nie słyszała o czymś podobnym, ocho wampiry bardzo drażliwe ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ciekawy przypadek, nikt nic nie słyszał o czymś podobnym w przeszłości, och jakie wampiry są bardzo drażliwe ;]
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, no to mamy bardzo ciekawy przypadek, nigdy nic podobnego duę nie zdarzyło słyszał w przeszłości, wampiry takie drażliwe ;]
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza