Fanfiction
Tytuł: Bez ostrzeżenia
Część: I
Fandom: Shadowhunters
Gatunek: komedia
Satynowy granat spowił niebo nieprzeniknioną głębią koloru. W powietrzu unosił się ciężki, intensywny zapach rozgrzanego słońcem miasta, którego nie dało się porównać z niczym innym. Tę woń po prostu się znało i tęskniło się za nią, choć kojarzyła się z nadmiernym upałem, duchotą, gęstym powietrzem zmuszającym do walki o każdy oddech.
Nie minęło nawet pięć minut, od
kiedy chmury zasłoniły świecące jasno gwiazdy i znajdujący się
w pełni księżyc, a pierwszy błysk rozdarł nieboskłon. Jedna
sekunda, dwie, trzy... Grzmot był potężny, przerażający, niemal
nienaturalny. Pierwsze krople deszczu zaczęły spadać leniwie z
nieba, kiedy echo grzmotu ucichło. Wrażliwe ucho usłyszałoby
ciche westchnienia rozkoszy, jakie wydawały rozgrzany asfalt, płyty
chodnikowe oraz dachy wysokich, ściśniętych blisko siebie
budynków.
Puk, puk. Puk, puk. Puk, puk. Krople
niepewnie uderzały o szyby, by nagle z nieba spłynął prawdziwy
wodospad, zamieniając miarowe, przypominające bicie serca pukanie w
nieprzerwany szum. Seria błysków rozświetliła niebo, wkradając
się nawet w najciemniejsze uliczki miasta, a zaraz potem pioruny
uderzyły o ziemię, ogłuszające niczym wybuch bomby. Światła,
które do tej pory nakrapiały Nowy York żółtymi, migotliwymi
plamkami, teraz pogasły.
W serca mieszkańców miasta wkradły
się strach i niepewność. Czy to atak terrorystyczny? Czy to
dlatego przez nieustający szum deszczu i grzmoty przedarło się
płaczliwe zawodzenie syren?
*
W powietrzu unosiła się osobliwa
mieszanka gryzącego, obcego oraz znajomego, słodkiego zapachu.
Miasto budziło się do życia, chwilowa cisza, jaka nastąpiła,
kiedy burza ucichła nad ranem, teraz była już tylko wspomnieniem.
Gwar miasta docierał nawet do wnętrza pokoju, który przecież
powinien być magicznie wyciszony.
Niezadowolony, zaspany umysł Magnusa
kręcącego się niespokojnie w białej pościeli zaczynał powoli
nabierać jasności. Przesunął leniwie dłonią po włosach i
zastygł w chwilowym bezruchu. Wilgoć zawsze wpływała na nie
negatywnie, ale teraz ich struktura wydawała mu się zupełnie inna,
niemal obca, co było przecież niemożliwe. Uchylił powieki
spoglądając przed siebie, ku górze, gdzie spodziewał się
zobaczyć bordowy materiał rozpostarty nad łóżkiem, ale zamiast
na nim, jego wzrok spoczął na gładkim, białym suficie. Rozejrzał
się wokół siebie, a w jego serce wkradła się niepewność.
Nie znał tego miejsca, zupełnie nie
kojarzył pokoju, w którym się obudził. Wprawdzie był
czarownikiem o bujnym życiu towarzyskim, więc zdarzyło mu się
niejednokrotnie otwierać oczy w obcym miejscu, ale to zawsze było
do przewidzenia. Tym razem coś podobnego nie miało prawa się
wydarzyć. Magnus od pewnego czasu prowadził przykładne życie,
czemu sprzyjał jego rozkwitający powoli związek z uroczym Nocnym
Łowcą. Jak to więc możliwe, że niespodziewanie obudził się w
miejscu, którego zupełnie nie kojarzył? Był przecież pewny, że
późnym wieczorem położył się spać w swoim łóżku!
Czarownik odrzucił pościel jednym
zdecydowanym ruchem, a jego spojrzenie spoczęło na jego nagiej
piersi. Jego? Znał tę pierś, wyryła się w jego pamięci
rozkoszą, nadzieją i pragnieniem, kiedy zobaczył ją pierwszy i
jak dotąd ostatni raz. Nie należała jednak do niego, a
przynajmniej nie dosłownie.
Zerwał się gwałtownie z łóżka i
podszedł do stojącego przy ścianie lustra patrząc w nie z
niedowierzaniem. Słodkie, niewinne oczęta, prawdziwie przystojna,
niemal piękna twarz, ciemne, rozczochrane po nocy włosy.
- Alec?
Magnus patrzył na swoje odbicie
zaskoczony. Był Wysokim Czarownikiem Brooklynu, stąpał po ziemi od
setek lat, ale coś takiego przytrafiało mu się po raz pierwszy w
życiu.
Myśl, która zakwitła w umyśle
Magnusa była jak nagły błysk, krótki wybuch. Kącik ust Aleca
uniósł się ku górze w uśmiechu, do jakiego, mogłoby się
zdawać, chłopak nie był zdolny. Jego ciało nie miało z tym
problemu, to zajmująca je dotąd niewinna dusza nie pozwalała mu na
tak wyraźnie perwersyjny wyraz twarzy. Tak się jednak składało,
że teraz, kiedy to Magnus przejął we władanie całą tę słodycz,
jaką był Alexander Lightwood, wszystko było możliwe.
Język Aleca zwilżył jego cudownie
wykrojone wargi w wysoce perwersyjny sposób, kiedy błyszczące oczy
niemal lizały odbicie w lustrze, zaś duża, silna dłoń przesunęła
się po płaskim, wyrzeźbionym idealnie brzuchu. Magnus złapał
pewnie za gumkę spodni piżamy oraz bielizny odciągając materiał
zdecydowanie od ciała. Uśmiech na twarzy Aleca powiększył się,
kiedy ciekawski czarownik zajrzał w jego spodnie.
- Co ty wyprawiasz?! - piskliwy głos
dochodzący od strony drzwi sprawił, że serce Magnusa podskoczyło
gwałtownie w piersi Aleca.
*
Codzienne, wieloletnie treningi
przyzwyczaiły Aleca do wczesnego wstawania i ten dzień nie zaczął
się dla niego inaczej. Ziewnął przeciągając się i usiadł
kręcąc głową dla rozluźnienia i rozciągnięcia mięśni karku.
W końcu otworzył oczy i wtedy dotarło do niego, że coś jest nie
tak.
Jasne, znał ten pokój, miał okazję
zajrzeć do niego dwa, może trzy razy, ale bez wątpienia sypialnia
nie należała do niego i nie powinien się w niej budzić! Na
Anioła, co on właściwie robił w pokoju Clary?! Może on i ruda
nie byli już na wojennej ścieżce, ale to nie znaczyło, że
powinien rozpoczynać nowy dzień u niej!
Coś, jakiś wewnętrzny głos, kazało
mu spojrzeć w dół. Jego oczy stały się wielkie jak spodki. Nie
myśląc o tym wiele, sięgnął do klatki piersiowej macając ją.
Nie było wątpliwości. Miał piersi! Gwałtownie zabrał dłonie,
jakby obawiał się, że zostanie to przez kogoś odebrane jako
molestowanie i zaczął rozglądać się po pokoju w poszukiwaniu
lustra. Przed oczyma mignęły mu rude włosy i serce zamarło w jego
kobiecej piersi. Sięgnął do głowy zaciskając dłonie na
miękkiej, rudej grzywie. Badając ciało, w którym się znalazł
dalej, przesunął opuszkami palców po gładkiej skórze twarzy,
która nie powinna należeć do niego.
Alec nie był głupi i jego umysł
bardzo szybko dodawał dwa do dwóch. Zupełnie nie rozumiał jak to
wszystko jest możliwe, ale w tamtej chwili nie miało to dla niego
większego znaczenia. Gdyby chodziło o zwykły urok, o wypaloną na
ciele runę, nadal byłby u siebie, a skoro znalazł się w pokoju
rudej w dodatku w jej ciele, to nie było mowy o pomyłce. Nie miał
też więcej czasu na szukanie lustra. Wybiegł z pokoju Clary pędząc
do swojego. Skoro on był tutaj, w ciele dziewczyny, to kto znajdował
się w jego?
- Cholera! - syknął rozpoznając ten
irytujący głos, który na początku przyprawiał go o migrenowe
bóle głowy i nabrał pewności, co do swoich dotychczasowych
domysłów. - Szlag! - warknął, kiedy niemal się potknął. Na
co komu takie słabe, niewyćwiczone, pozbawione mięśni ciało?!,
zapytał samego siebie w myślach.
Docierając na miejsce w rekordowym
tempie, gwałtownie otworzył drzwi swojego pokoju.
Zaparło mu dech, kiedy zobaczył
siebie stojącego przed lustrem i nurkującego we własne spodnie.
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknął
koszmarnie piskliwym głosem zanim w ogóle o tym pomyślał.
Jego ciało odwróciło się w jego
stronę gwałtownie.
- Clary? - usłyszał swój własny
głos i aż zakręciło mu się w głowie.
- D... Dlaczego zaglądasz mi w
spodnie?! - rzucił znowu piskliwie Alec i wszedł do pokoju kolejny
raz przeklinając to małe, niezgrabne ciało, które tym razem
niemal potknęło się w progu.
- Alexander? - chociaż głos należał
do Aleca, słodka melodia z jaką zostało wypowiedziane jego imię
nie pozostawiała żadnych wątpliwości.
- Magnus! - rzucił pewnie chłopak w
ciele Clary odczuwając niejaką ulgę, ale szybko ocknął się i
zmarszczył jasne czoło dziewczyny mrużąc oczy z niezadowoleniem.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Cóż... - Magnus zawahał się
najwidoczniej nie mogąc znaleźć żadnej błyskotliwej odpowiedzi
na tak celne i bezpośrednie pytanie. - Prawdę mówiąc pozwoliłem
sobie skorzystać z okazji i sprawdzić, co przede mną ukrywasz.
Policzki Clary zarumieniły się, co
niestety nie wywarło na Magnusie większego wrażenia. Nie łatwo
było zaakceptować fakt, że jego niemożliwie słodki i nieziemsko
przystojny chłopak znajduje się teraz w ciele Clarissy Fray. Może
i dziewczyna nie odstraszała, ale na pewno nie spełniała wymogów
Magnusa.
- Clary?
Głos Jace'a sprawił, że serce Aleca
zabiło szybciej. Nie był to jednak rytm nadawany mu przez miłość,
ale zaskoczenie. Nie codziennie twoja pierwsza miłość przyłapuje
cię w ciele swojej dziewczyny w twoim własnym pokoju. Nie
wspominając o fakcie, że przed wami stoi twój chłopak w twoim
ciele. Alecowi kolejny raz zakręciło się w głowie od tego całego
szaleństwa.
- Co robisz w pokoju Aleca?
- Jace, Jace, Jace... - Magnus zbliżył
się momentalnie do Aleca i zasłonił go swoim ciałem. - Rozumiem,
że chociaż ty jesteś sobą?
Blondyn zmarszczył czoło spoglądając
na przyjaciela, jakby ten potrzebował natychmiastowej pomocy
czarownika. Odrywając podejrzliwe spojrzenie od Aleca próbował
dostrzec za jego plecami swoją ukochaną.
- Clary, co jest grane?
- Przyznaję, że wolałbym abyś
dowiedział się o tym w inny sposób, ale nie istnieje chyba coś
takiego, jak łagodna metoda i odpowiedni moment na złamanie komuś
serca, więc po prostu to z siebie wyrzucę. - Magnus spojrzał na
Jace'a współczującym wzrokiem szczenięco słodkich oczu Aleca. -
Clary wyznała mi właśnie, że kocha Isabelle. Nie wiedziała jak
ci to powiedzieć, więc...
Wargi blondyna rozwarły się w wyrazie
zaskoczenia, jaki pojawił się na jego przystojnej twarzy, przez co
Magnus z trudem stłumił uśmiech, który cisnął mu się na usta.
- Tak mi przykro. - westchnął
teatralnie.
Twarz Jace'a stężała, usta zacisnęły się w wąską linię, a w
głębi jasnych oczu o jakże niecodziennym kolorze pojawiły się
pustka i towarzyszący jej mrok.
-
Magnusie! - Alec zapiszczał karcąco za plecami czarownika. - Jace,
to nie tak! - zwrócił się pospiesznie do swojego parabatai.
- To nie tak! - powtórzył nie wiedząc, jak ubrać w słowa to, co
właśnie miało miejsce.
Jace nawet nie zareagował.
*
Już od dłuższego czasu Clary
przewracała się z boku na bok nie wiedząc, co ją obudziło, ani
też nie pojmując, dlaczego nie mogła ponownie zasnąć, powracając
w czułe, kojące objęcia Morfeusza. Cała ta sytuacja wydawała się
irytująca niczym brzęcząca nad uchem mucha. Zupełnie jakby jej
ciało na coś czekało, jakby podświadomość wiedziała, że coś
ma się wydarzyć i utrzymywała ją w pełnej gotowości umysłowej.
To nie ma sensu, pomyślała siadając
na łóżku i przecierając zaspane oczy. Ziewając, rozejrzała się
po pokoju i zawahała się. Z początku jej uwagę przyciągnął
panujący w pomieszczeniu bałagan, przez co dopiero po chwili
zaczęła zauważać konkretne szczegóły otoczenia, które nie
pasowały do tego, co spodziewała się zobaczyć.
- Isabelle? - krzyknęła chcąc
zapytać przyjaciółkę o powód swojej obecności w jej pokoju, ale
głos jaki wydobył się z jej gardła nie należał do niej, chociaż
był jej doskonale znany. - W co ja się tym razem wpakowałam? -
zapytała głośno, aby mieć pewność, że naprawdę mówi jak
Izzy. - OK...
Zsunęła się z łóżka mając
wrażenie, że jest zdecydowanie zbyt niska. Przeszła na bosaka
przez pokój kątem oka uchwyciwszy w lustrze swoje odbicie, co
zatrzymało ją momentalnie w miejscu. Z niedowierzaniem patrzyła na
niewątpliwie piękną Isabelle, której brwi podjechały wysoko do
góry, a usta uchyliły się nieznacznie, doskonale naśladując
minę, jaką zwykła czasami robić Clary. Dziewczyna spojrzała w
dół na swoje zgrabne, krótkie i ciemne nogi wyeksponowane dzięki
krótkim spodniom piżamy i odgarnęła za ucho gładkie,
kruczoczarne włosy, które przysłoniły jej świat. Oszołomiona
dopiero po chwili zrozumiała, że nie są rude i ponownie zwróciła
spojrzenie ciemnych oczu na odbicie w lustrze.
Czy coś podobnego wchodziło w zakres
specjalnych szkoleń Nocnych Łowców? Nie sądziła, że jej życie
może być jeszcze bardziej zakręcone niż dotychczas, ale
najwyraźniej los miał jeszcze w zanadrzu kilka niespodzianek. Aby
nabrać pewności, obejrzała dokładnie każdy skrawek swojego ciała
w poszukiwaniu runy, za pomocą której Valentine zmienił się
kiedyś w Michaela Waylanda. Nie znalazła jej, co trochę ją
zaniepokoiło, ale postanowiła nie tracić głowy. Jeśli to jakiś
żart przyjaciół, nie da im satysfakcji! Postanowiła jednak czym
prędzej dowiedzieć się, o co chodzi, toteż założyła ustawione
przy ścianie adidasy do ćwiczeń i wyszła z pokoju zdecydowanym,
równym krokiem, chociaż wcale nie czuła się pewnie i była bliska
paniki.
Muszę znaleźć Jace'a, pomyślała,
jeśli ktoś maczał w tym palce to z pewnością on. Jej celem stał
się więc pokój chłopaka.
Nie musiała jednak szukać daleko,
ponieważ blondyn jakby wiedząc, że będzie jej potrzebny, stał na
korytarzu przed pokojem Aleca, który znajdował się niemal o rzut
kamieniem od pokoju Izzy. Clary przesunęła wzrokiem po ukochanym,
perfekcyjnym w jej odczuciu ciele, którego nigdy nie miała dosyć i
poczuła przyjemne łaskotanie w brzuchu. Jace, jej Jace. Jeśli
jeszcze przed chwilą potrafiła myśleć racjonalnie, tak teraz
zapomniała o całym świecie spoglądając na ostry profil blondyna.
Nie pragnęła już niczego, jak tylko znaleźć się w jego
objęciach, poczuć bliskość jego twardego, umięśnionego ciała,
skosztować jego ust.
- Jace! - wyrwało się z jej ust i
popędziła w stronę chłopaka.
*
- Isabelle? - Jace wydawał się
zaskoczony, nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz tego dnia, kiedy
siostra rzuciła mu się na szyję i zmiażdżyła jego usta swoimi.
To na chwilę odciągnęło jego uwagę od Clary, Aleca i wyznania,
które właśnie usłyszał.
- Przyznaję, to wykrzykiwanie nawzajem
swoich imion jest niezwykle wzruszające, ale zaraz mnie zemdli. -
Magnus w ciele Aleca skrzywił się wyraźnie niezadowolony.
- Ja już czuję mdłości. - Alec
wykrzywił się z niesmakiem. - Nigdy nie sądziłem, że zobaczę
coś podobnego.
- Cóż, przynajmniej doskonale wiemy,
kto zajmuje teraz ciało Isabelle. - zauważył rozsądnie Magnus.
Stanął za swoim chłopakiem i uwiesił się na nim opierając głowę
na kościstym, jasnym ramieniu.
- Jesteś ciężki! - pisnął speszony
Alec, co wyrwało Jace'a z odrętwienia.
Blondyn odsunął od siebie Isabelle i
spojrzał najpierw na nią, a następnie na rumianą Clary, która
próbowała odepchnąć od siebie wyraźnie bawiącego się świetnie
Aleca.
- Cholera! - syknął przecierając
twarz dłońmi w nadziei, że wszystko mu się tylko śni. Niestety
kiedy spojrzał ponownie na przyjaciół nic się nie zmieniło. Co
ich wszystkich ugryzło?! - Czy ktoś mi wyjaśni, co się tutaj
dzieje?! - warknął, co sprawiło, że Clary zaprzestała swoich
przepychanek z jego parabatai i zamiast tego spojrzała na
niego wzrokiem niewinnego, skarconego szczeniaka.
I wtedy dopiero zapanował chaos. Ona i
Isabelle zaczęły jednocześnie przekrzykiwać jedna drugą, a on
nie rozumiał ani słowa z tego, co mówiły.
*
Isabelle uśmiechnęła się do siebie
szeroko. Jeszcze nigdy nie spała tak dobrze, jak tej nocy. Było jej
miękko i wygodnie, wręcz idealnie. Z rozkoszą otuliła się
dokładniej jedwabną pościelą, która gładko niczym woda spływała
po jej ciele na łóżko. W powietrzu unosił się słodki, kojący
zapach, który sprawiał, że nie chciała się budzić, nie chciała
otwierać oczu, ani powracać do rzeczywistości. I co z tego, że
wszystkie te doznania były jej obce i świadczyły o tym, że coś
jest nie tak? Kogo to obchodzi, kiedy przyjemność bierze górę nad
rozsądkiem?
Niestety poczucie obowiązku okazało
się silniejsze od egoizmu. Dziewczyna zamruczała niczym zadowolona
z życia kotka i przeciągnęła się rozciągając mięśnie. Była
przekonana, że jest już całkiem rozbudzona, jednak przyjemne
doznania nie zniknęły, co skłoniło ją do uchylenia powiek.
Szybko i trzeźwo oceniła sytuację. Poczuła wprawdzie ukłucie
paniki, ale stłumiła je skupiając się na praktycznym podejściu
do niecodziennej sytuacji. Była w mieszkaniu Magnusa, w łóżku
Magnusa i... Spojrzała w dół na swoje ciało. Na Anioła!
Najwyraźniej także w ciele Magnusa!
Przesunęła dłonią po gładkiej,
umięśnionej piersi pokrytej ciemną skórą i zawahała się
marszcząc brwi. Wzięła głęboki oddech i pomyślała o Alecu.
- Robię to dla ciebie, braciszku. -
szepnęła męskim głosem, który zabrzmiał dziwnie w jej uszach i
podniosła jedwabną narzutę. Opuściła ją szybko sztywniejąc i
wielkimi oczyma patrząc przed siebie. A więc się nie myliła,
Magnus sypiał nago.
Rozejrzała się wokół siebie, jakby
obawiała się, że ktoś może ją obserwować z ukrycia i ponownie
zajrzała pod jedwabie, tym razem z miną nauczycielki
przygotowującej się do interesującej lekcji, której już nie może
się doczekać. W końcu chodziło o dobro Aleca!
*
Magnus wodził znudzonym wzrokiem po
pokoju Aleca, kiedy trójka jego towarzyszy pogrążona była w
stanowczo zbyt chaotycznej i w większości opierającej się na
krzykach oraz podniesionych głosach rozmowie. Uwagę czarownika
przyciągnął mało przyjemny dźwięk dzwonka komórki, która
wibrowała i świeciła ponaglająco na nocnym stoliku. Rzucił okiem
na stojącą w drzwiach trójcę, jednak żadne z nich nie zwróciło
najmniejszej nawet uwagi na wciąż dzwoniący telefon, jakby wcale
nie wydzierał się w niebo głosy. Magnus wzruszył obojętnie
ramionami i porwał z szafki telefon. Rzucił okiem na wyświetlacz,
na którym pojawiło się jego imię. Czy powinien pozwolić
prawowitemu właścicielowi komórki odebrać to połączenie? Nie,
na pewno nie. Zresztą, było oczywiste, że to nie on, nie Magnus,
dzwoni do Aleca, więc jaki sens miałoby przekazywanie telefonu
Nocnemu Łowcy?
- Kto mówi? - zapytał w ramach raczej
bezczelnego powitania.
- Ym, przyznam, że nie takiego
powitania się spodziewałam. - odezwał się po drugiej stronie
linii niepewny głos Magnusa. - Nie jesteś moim bratem, więc kim?
- Isabelle, zapewniam cię, że Alec
jest w dobrych rękach. Prawdę mówiąc, nie mógł trafić lepiej.
- czarownik nie miał najmniejszego problemu z ustaleniem tego, kto
zajął jego ciało. W końcu Isabelle sama zdradziła kim jest.
- Magnus, to ty, prawda? Ulżyło mi! -
rzuciła, a odczuwaną przez nią ulgę słychać było w jej, czy
raczej w głosie czarownika. - A tak w ogóle to gdzie jesteś?
Słyszę jakieś głosy w tle.
- Mamy mały zjazd rodzinny. -
westchnął Magnus obrzucając rozmawiających żywo przyjaciół
zmęczonym spojrzeniem. Rozsiadł się wygodnie na łóżku
najwyraźniej planując dłuższą rozmowę i wymianę ploteczek. -
Może cię zainteresuje, że przed chwilą całowałaś namiętnie
Jace'a, co przyprawiło o mdłości twojego słodkiego brata.
- Co?!
- Nie krzycz tak, zedrzesz mi gardło.
- upomniał ją łagodnie. - Clary. - rzucił w ramach oczywistego
wyjaśnienia sytuacji.
- Ach, no tak. A skoro przy tym
jesteśmy... - głos Magnusa stał się śpiewny, płynny i wyraźnie
słychać w nim było nutę nieskrywanej ciekawości. - Jesteś w
ciele mojego brata. Jak ci się podoba to doznanie? Wiem, że zapewne
nie na takie „w ciele Aleca” liczyłeś, ale...
- Isabelle, opanuj się! Jak sama
zauważyłaś, jestem teraz twoim bratem i wolałbym zbyt intensywnie
o tym nie myśleć. Przynajmniej nie w tej chwili.
- Tak, tak, jak chcesz.
- Ech, dobrze. Nie ma sensu marnować
czasu, kiedy nawet nie wiem, co się wydarzyło i jak doszło do tej,
nie zaprzeczę, interesującej i całkiem szczęśliwej sytuacji. Daj
mi chwilę. Spotkamy się u mnie, więc nie wychodź z domu.
- O to się nie martw, dopiero zaczęłam
przeglądać twoją garderobę. - roześmiała się i rozłączyła z
melodyjnym „czekam” na ustach.
Magnus odłożył telefon i skupił
myśli na czymś, co do tej pory mu umykało. Isabelle, która już
od dnia ich pierwszego spotkania robiła wszystko, aby wyswatać
Magnusa ze swoim bratem, teraz była w bezbronnym, pozbawionym
jakiejkolwiek ochrony i zdanym na jej łaskę ciele czarownika.
- Czuję się molestowany... -
westchnął i kolejny raz obrzucił szybkim spojrzeniem
wydzierających się, gestykulujących przesadnie przyjaciół. -
Koniec przyjemności, czas zabrać się do pracy.
Ciąg dalszy za tydzień
Witam,
OdpowiedzUsuńno wspaniale, świetne po prostu, zamienili się ciałami, ciekawi mnie czym to było spowodowane, i czy szybko wrócą do normalności... no Magnus czujesz się molestowany, a jak ty zaglądałeś w gacie , aby sprawdzić co Alexander ukrywa przed Tobą, to było dobrze...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział, to opowiadanie zapiwiada się rewelacyjnie... zostaję tutaj na długo... pomysł z tum, że zamienili się ciałami, ciekawi mnie bardzo czym to było spowodowane, no, no Magnus czujesz się molestowany, a jak ty zaglądałeś w gacie, aby sprawdzić co Alexander ukrywa przed Tobą, to było dobrze, prawda? :)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńnie wiem dlaczego nie wstawiło mi komentarza ale nadrabiam to...
zapowiada się na fantastyczną historię... pomysł z tym, że zamienili się wszyscy ciałami świetny, czym to było spowodowane? no Magnus czujesz się molestowany? a jak to zaglądałeś w gacie, aby sprawdzić co Alexander ukrywa przed Tobą, to co? było dobrze, prawda? :)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza