2016/06/21

Shadowhunters sezon 1 odcinek 9


Tytuł serii: Shadowhunters
Tytuł odcinka: Rise Up
Sezon: 1
Odcinek: 9
Liczba odcinków: 13


Sneak peek:
Czując się odpowiedzialną za wszystko, co przytrafiło się Simonowi i martwiąc się o niego, Clary postanawia za wszelką cenę odnaleźć przyjaciela. Idzie więc za radą Jace'a i prosi o pomoc Luke'a. Tymczasem, jasnowłosy Nocny Łowca dowiedziawszy się o ataku, w którym ucierpiał Alec, wraca do Instytutu aby być blisko rodziny. Wtedy też wychodzi na jaw, że jego parabatai zaręczył się z Lydią, która z kolei aresztuje Meliorna i planuje wysłać go na pewną śmierć do Miasta Kości. Jakby sytuacja nie była jeszcze wystarczająco skomplikowana, Alec staje po stronie narzeczonej, a tym samym przeciwko przyjaciołom. Od tej pory nic już nie będzie takie samo.



Poor lost soul*:
Warto zapamiętać, że Shadowhunters w żadnym wypadku nie jest serialem, który skupiałby się na jednym bohaterze i spychał innych w cień. Prawdę powiedziawszy, w przypadku tego odcinka to Alec stoi na szczycie piramidy ważności i to na nim skupiamy się w głównej mierze. Jest to tym istotniejsze, że to właśnie on jest jednym z najciekawszych wewnętrznie bohaterów serii. Niewinny, zagubiony wśród odmętów swoich uczuć, przerażony sytuacją, w jakiej znalazła się jego rodzina. Chłopak, który do tej pory miotał się nie wiedząc, co właściwie powinien zrobić, teraz podąża zdecydowanie drogą, którą obrał, a która oddala go od przyjaciół. Co więcej, dzięki bardzo dobrej grze aktorskiej Matthew możemy zauważyć, iż Alec działa oszukując samego siebie, wmawiając sobie, że postępuje słusznie. Wszystko dlatego, że nie chce zostać uznany za zdrajcę, jak jego rodzice, co przekreśliłoby całkowicie jego marzenia i plany na przyszłość. Warto również zwrócić uwagę na jedną z najważniejszych scen tego odcinka, jaką jest walka Aleca z Jacem. To właśnie podczas niej widzimy, jak strach tego pierwszego przemienia się w agresję, kiedy przyjaciel wspomina o romantycznych uczuciach, jakie względem niego żywi Alec. Myślę, że to właśnie ten moment najdokładniej ukazuje to, co dzieje się wewnątrz młodego Lightwooda oraz tłumaczy jego zachowanie. Co tu dużo mówić, to naprawdę niesamowita scena, która potrafi wzruszyć do łez.


Goodbye, Alexander” (Magnus Bane):
Skoro już na temat łez weszłam, muszę poświęcić chwilę Malecowi, a dokładniej mówiąc dwóm słowom, które złamały nie jedno fanowskie serduszko. Sarkastyczny, czerpiący z życia pełnymi garściami, wyraźnie zakochany Magnus Bane w tym odcinku nie ma łatwego życia. A wszystko dlatego, że pewien niewinny, nieświadomy do końca ogromu uczuć, jakimi został obdarzony, Nocny Łowca zadaje mu cios prosto w plecy. To rozrywająca serce scena, podczas której widz dostrzeże łzę w kąciku oka Czarownika, usłyszy realne pociągnięcie nosem, bez problemu zauważy ukryty pod powłoką sarkazmu i dumy ból, a co najważniejsze, sam poczuje lodowe ukłucie ostatnich słów Magnusa: „Żegnaj, Aleksandrze”. To doprawdy piękna, choć niewątpliwie smutna chwila.


Jace:
Chociaż Jace od samego początku był bohaterem raczej otwartym uczuciowo, to właśnie teraz naprawdę widzimy go jako istny kłębek emocji, które wypływają z niego wodospadem. Między dwójką parabatai nie układało się już od dłuższego czasu, ale to właśnie we wspomnianej przeze mnie wcześniej scenie walki Jace'a i Aleca, wszystko, co kryło się do tej pory wewnątrz blondyna zostaje odkryte. Jego ból jest niemal namacalny i doprawdy poruszający. Ponadto cierpienie Jace'a jest na tyle głębokie, że chłopak nie może zapanować nad łzami również w chwili, kiedy obserwuje Clary i Simona, którzy celebrują swoją przyjaźń. Prawdę powiedziawszy, nie potrzebujemy żadnych słów, aby wiedzieć, iż w tamtej chwili Jace myśli nie o kim innym, ale o Alecu. Możecie mi wierzyć, że i ta scena wywiera na widzu ogromne wrażenie i może wycisnąć z oczu łzy.



Krótko mówiąc:
Odcinek dziewiąty bez wątpienia jest jednym z uczuciowo najbogatszych oraz najbardziej wzruszających, z jakimi mieliśmy do tej pory do czynienia. Dramat goni dramat i łzy cisną się nam do oczu, kiedy nasi bohaterowie ranią i są ranieni. To piękna, chociaż łamiąca serce część, którą pokochamy momentalnie, mimo że będzie zadawać nam niewyobrażalny ból, który odczujemy równie mocno, co nasi bohaterowie. Cóż, może każdy z nas ma w sobie odrobinę z masochisty? Ja najwyraźniej odnalazłam w sobie tę odrobinę.


Tłumaczenie:
*Biedna zabłąkana dusza



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz